Rufinowe oczy




Marcus był bardzo przydatny. Miał idealne miejsce do obserwowania. Jego najlepszy szpieg otworzył siłownię. Zawsze na tę myśl chciało się mu śmiać. Powstrzymywał się, bo zdawał sobie doskonale sprawę, że ta przykrywka działa znakomicie! Przecież nie ma nic podejrzanego w tym, że od czasu do czasu przyjdzie poćwiczyć na siłowni. Niby Ethan był od tego, aby przekazywać mu informacje, ale czasem po prostu musiał gdzieś wyjść.
Uciekł w kąt jak najdalej od sali, w której rozbrzmiewała muzyka, która drażniła mu uszy. Jednak wciąż nie był wystarczająco daleko, aby jej nie słyszeć. Sapnął z wściekłości podnosząc kolejne ciężary.
Pobłogosławił ciszę, która w końcu zapadła. Wykonał jeszcze kilka ćwiczeń zanim udał się w stronę Marcusa i Ethana. Nie trudno było ich zauważyć. Stali przy recepcji śmiejąc się razem z jakąś blondynką.
- Marc, zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie palisz jakiegoś ziółka ze swoim personelem - powiedział podchodząc do śmiejącej się trójki. Blondynka natychmiastowo wyprostowała się posyłając mu swój najpiękniejszy uśmiech. To takie typowe, pomyślał uśmiechając się kącikiem ust.
- Nie bez powodu moja siłownia jest najlepsza - powiedział dumnie, a gdyby mógł to by się sam poklepał po ramieniu.
- Teraz tak, ale kwadrans temu, ta muzyka... stary, tragedia - powiedział ze słyszalnym zniesmaczeniem w głosie.
Cała trójka momentalnie zastygła, a po chwili Ethan zaczął się drżeć. Coś było na rzeczy, ale Rufin nie zdawał sobie jeszcze sprawy co. Nagle wyrosła przed nim kobieta. Zaraz, skąd ona się wzięła? Leżała cały czas za recepcją? W sumie to by wyjaśniało, dlaczego tak się śmiali.
Była wysoka, ale nadal prawie dziesięć centymetrów niższa od niego. Brązowe włosy miała niedbale związane na czubku głowy, a oczy tak ciemne, że prawie czarne patrzyły na niego z nienawiścią.
- Jest pan naszym pierwszym klientem, któremu przeszkadza muzyka. Ale nie ma problemu, zawsze może pan wypełnić formularz zażaleniowy - powiedziała, a jej dźwięczny głos ociekał jadem.
Nawet nie czekając na jego odpowiedź wyminęła blat i podążyła w kierunku szatni, a on nic nie mógł poradzić na to, że jego wzrok skierował się na jej tyłek.
Kiedy zniknęła im z oczu Ethan z Marcusem wybuchnęli śmiechem. Blondynka popatrzyła na nich krótko i rzuciła się niemalże biegiem do szatni.
- Kto to był? - zapytał marszcząc brwi. Już dawno nie spotkał się z kobietą, która by nie zwróciła na niego uwagi. A ona mu nawrzucała, a potem odeszła ignorując. Nie tak traktuje się Najwyższego Demona Ameryki Północnej, ani największego biznesmena w mieście.
Minęła dobra chwila zanim chłopaki się opanowali.
- To była Kate - odpowiedział Marcus ocierając łzy z oczu, bo tak bardzo się śmiał.
- Moja współlokatorka i intruktorka fitnesu - dodał Ethan na uniesione brwi Rufina.
- Nieważne - demon machnął ręką. - Pójdziemy już omówić nasze sprawy? Trochę mi się śpieszy.
*
Nie mógł uwierzyć w treść listu, który przed nim leżał. Zupełnie jak pozostali w pomieszczeniu. Rafael chodził od ściany do ściany nerwowo poruszając skrzydłami, a Sebastian zastygł na kanapie z obojętną miną, która świadczyła, że nad czymś myśli.
- Przecież nimfa przyniesie nam straszne kłopoty - odpowiedział w końcu anioł zatrzymując się w miejscu.
To prawda. Trzeba będzie jej nieustannie pilnować, rozplanować na nowo straże, obmyślić awaryjne plany ucieczki, sprawdzić schrony i dostosować je do niej. Przeklął cicho pod nosem.
List przysłał król Roman, ale to było pewne, że z rozkazu królowej. Kurwa, do kwadratu. Nie ma nawet takiej opcji, aby odwołali wysłanniczkę dworską.
- Muszę iść do Marcusa - mruknął podnosząc się i wychodząc z gabinetu.
*
Ale Marcusa nie było. Prawdopodobnie był w terenie i wyłączył komórkę. Omówił już wszystko z Ethanem. Stwierdził, że jednak może poćwiczyć. Rozmawiał  z jakąś brunetką.
- No to co dzisiaj robimy? - zapytał stając za dziewczyną, której tyłek był naprawdę apetyczny.
Zesztywniała i odwróciła się pośpiesznie mierząc go gniewnym spojrzeniem. Wpasowywała się w kanon urody nieśmiertelnej arystokracji. Niemalże od razu rozpoznał w niej dziewczynę, która wczoraj na niego naskoczyła. Uśmiechnął się ironicznie.
- O i jest nasza pani od beznadziejnej muzyki.
- Beznadziejny w tym przypadku jest tylko pański gust - odparowała od razu wyglądając na spokojną, ale jej oczy ciskały błyskawice.
- Kate, pogadamy później, twoje dziewczyny już czekają - wtrącił się Ethan mrugając do dziewczyny wesoło. Choć nieco wymuszony, posłała mu piękny uśmiech i odwróciła się nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Znowu.
*
Rufin dzielił sprawy śmiertelnych na kilka kategorii. Te, które można ominąć, te ważne, oraz te, które są cholernie nudne, ale trzeba je odbębnić. Właśnie do tej ostatniej kategorii zaliczył wykład, który musiał poprowadzić na uczelni. Jedyne co mu poprawiało humor to gromada dziewcząt wlepiających w niego swoje śliczne oczy. Może powinien zapoznać się z jedną z nich bardziej? To brzmiało jak świetny pomysł.
- Kathriene, jak dobrze, że jesteś... - Rufin nawet nie starał się słuchać co dalej mówi profesor, gdy ujrzał kto wszedł do sali.
Uśmiechnął się rozbawiony, gdy zdała sobie sprawę kogo widzi. Prawdopodobnie wściekła odrzuciła włosy z ramienia i poprawiła swoją sportową torbę na ramieniu. Posłała profesorowi olśniewający uśmiech, na który dał się nabrać i ruszyła, ku jego jeszcze większemu rozbawieniu, do pierwszego rzędu.
Miał ochotę się głośno roześmiać, gdy dostrzegł blondynkę z recepcji w siłowni, do której teraz wściekle szeptała Kate. Odpowiedź musiała się jej nie spodobać, bo zrezygnowana oparła się rzucając mu ostatnie nienawistne spojrzenie i zajęła sie czymś innym. Mógłby przysiąc, że to miało jak najmniej związanego z nim lub z przedmiotem, z którego prowadził wykład. Bawiła go.
*
Pukanie do drzwi wyrwało ich z nostalgii. Rose stanęła w drzwiach.
- Proszę pana, przyszła Katharina Kalipso Dorfmeister.
A więc to ona została im przydzielona. Oczko w głowie braci Dormeisterów.
Nie było słów, które mogły opisać jego zaskoczenie, gdy zobaczył kobietę wchodzącą do pokoju. Długie nogi w obcisłych jeansach i butach na obcasie.
- No chyba sobie jaja robicie - wydusiła z siebie, a wzrok Rufina od razu został przyciągnięty do jej twarzy. Była tak samo zaskoczona jak oni.
- Kate, co ty tu robisz? - Ethan wyrwał go z szoku.
- To jakaś pomyłka - skrzywił się.
- Wiesz co, to będzie dziwne, ale się z tobą zgodzę - mruknęła zaplatając dłonie na piersiach, które przyciągnęły jego wzrok. W końcu był zdrowym facetem, tak?
To będzie interesujące.
___________________________________
Tadaaam! Cieszycie się? Jako, że dość powoli idzie mi pisanie drugiego tomu, to postanowiłam, że napiszę coś szybkiego dla was. Jak wam się podobała perspektywa Rufina? Pewnie mogłabym napisać to o wiele lepiej, ale nigdy nie pisałam z perspektywy faceta. Wybaczcie ;3
Zapraszam was też na mojego trochę prywatnego bloga www.amezis.blogspot.com Będą się tam pojawiać różnorakie posty, także serdecznie zapraszam! :)


EDIT 30.01
Chcecie być informowane o nowościach? Podawajcie swoje gg :) Co do mejli nie jestem do końca przekonana. A wy jak uważacie?

4 komentarze:

  1. 24976350 :) Informuj o wszystkim :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Halooo! Jesteś tam? :D Przybyłam, żeby pomarudzić :3
    Kiedy coś dodaszz..??? Proszę,, zacznij kolejny tom jak najszybciej się da! Nie mogę się doczekać i mam nadzieje, że będzie on z perspektywy Kate, bo szczerze bardziej mi się podobało, gdy pisałaś wszystko jej oczami :*

    Pozdrawiam i życzę weny.

    www.wojowniczaraisa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy pojawi się coś nowego??

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy coś dodasz? Wracaj do nas, proooszę cie bardzo :)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń