Siedziałam na mniejszej z sal treningowych patrząc na
wędrujące po niebie słońce. Zapowiadało się, że moje opanowanie i względny
spokój zaraz szlag trafi. Już drugi dzień z rzędu Rufin nie przychodził na
zajęcia, które ustaliliśmy wspólnie.
Zdążyłam już zrobić rozgrzewkę, porozciągać się i wymyślić
niemalże całą choreografię. Póki byłam w ruchu nie odczuwałam złości, ale
odkładana cały czas na bok wezbrała na sile. Wyszłam z sali nie patrząc na to,
że mam tylko krótki top sportowy i szorty.
Przetruchtałam całą drogę, aż znalazłam się w pałacowej
części mieszkalnej. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie wiem, gdzie swój
apartament ma Rufin. Zawróciłam do portiera.
- Gdzie mieszka Rufin Desmon? - zapytałam niegrzecznie.
- Ale on...
- Nie obchodzi mnie co on, czy śpi, czy je, gdzie go znajdę?
- ucięłam. Byłam tak wściekła, że nie zwracałam uwagi na swoje zachowanie.
Portier widząc mój stan pośpiesznie podał mi numer apartamentu.
Otworzyłam drzwi apartamentu krzycząc już od progu.
- Lepiej, żebyś nie był nagi, bo wykastruje cię zanim zdążysz
powiedzieć "przepraszam, Kate"!
W końcu dotarłam do pomieszczenia, które było salonem,
znajdując tam Rufina. Ale nie był sam.
- Kotka (gra słów, w
jednym z rozdziałów przedstawiła się jako Kitty - dop. aut.) - wymruczał
wampir o oczach whisky.
- Czym jej się tak naraziłeś? - zapytał anioł, którego jakiś
czas temu podziwiałam w bibliotece.
Byłam tak wściekła, że nie zwróciłam na nich większej uwagi.
Wbiłam mordercze spojrzenie w Rufina.
- Próba - mruknął odkładając jakieś papiery na stół, a ja
dopiero teraz dostrzegłam, że wala się ich całkiem sporo.
- Wyobraź sobie, że nie tylko ty masz coś do załatwienia. Już
drugi dzień marnujesz mój czas nie przychodząc na treningi! - zacisnęłam dłonie
w pięści, aby chociaż trochę dać upust emocjom.
- Uuu, stary, bardzo nie ładne zachowanie - zachichotał
wampir. - Chyba faktycznie powinna ci uciąć co nieco.
- Katharino, przynieść ci jakąś broń? Może bicz? - zapytał
anioł momentalnie przyciągając moją uwagę.
- Ty wiesz - powiedziałam, co wydało mi się nagle bardzo zabawne,
że moje usta rozciągnęły się w uśmiechu. Anioł nic nie odpowiedział, ale jego
wargi drgały w rozbawieniu.
- Jeśli za dziesięć minut nie będzie cię na treningu, złożę
skargę do królowej, że uchybiasz się od swoich obowiązków. Nie interesuje mnie
jak to zrobisz - warknęłam w stronę Rufina i wyszłam z jego apartamentu.
Siedziałam w szpagacie, kiedy cała trójka weszła na salę. I
wcale nie żartuję. Rufin, wampir z oczami w kolorze whisky i anioł. Wszyscy
byli czymś rozśmieszeni, a ja zmrużyłam groźnie oczy.
- Stwierdziliśmy, że się dołączymy - wyjaśnił wampir
podchodząc do mnie i wyciągając dłoń, aby pomóc mi wstać. - Nie zdążyłem
przedstawić się w klubie. Jestem Sebastian.
Spojrzałam ponad ramieniem wampira na demona.
- Ty paplo! To miał być supertajny sekret! - zawołałam
przypominając sobie, że byłam wtedy ubrana jak rasowa dziwka.
- Zostawiasz po sobie wizytówkę w postaci zapachu - wyjaśnił
niczym nie zrażony Rufin.
- Jaśmin i konwalie dokładniej - dodał anioł, a ja poczułam
się obdarta z całej pewności siebie. - Wybacz, że się nie przedstawiłem. Jestem
Rafael, powinnaś mnie pamiętać z zajęć. Prowadziłem kiedyś waszej grupie kurs.
Oh, jakbym mogła nie pamiętać tego pięknego anioła. Co nie
oznaczało, że zapamiętałam jego imię, kiedy tyle ciała było do zapamiętania!
- Taaa... - powiedziałam bez entuzjazmu, bo zdecydowanie w
obecności tego anioła miałam za dużo wpadek. No może nie tak wiele, ale
wielkiej wagi, w każdym razie dla mnie.
- Ćwiczyłaś walki? - zainteresował się Rufin.
- Można tak powiedzieć - powiedziałam wymijająco, podchodząc
od odtwarzacza.
- Oczywiście, dlatego Michel wydał jej zakaz używania broni -
brawo Rafaelu, jeszcze im wygadaj, że zamiast ćwiczyć śliniłam się na twój
widok.
- Co masz dokładnie na myśli? - do rozmowy włączył się Sebastian.
- Dość! - krzyknęłam, zanim moje wszystkie dziwne historie
zostałyby usłyszane przez niepowołane osoby. - Mamy sambę.
Podczas treningu nie nauczyliśmy się ani sekundy
choreografii. Trzech dużych chłopców stwierdziło, że dużo zabawniej jest mną kręcić
na wszystkie strony pokazując jak to się na prawdę tańczy. Nie powiem,
improwizując byli bardzo dobrzy. Muszę przyznać, że bardzo dobrze się z nimi
bawiłam.
W międzyczasie dowiedziałam się, że wszyscy razem pracują.
Rafael zajmował się ochroną, strażnikami i wszelakimi zabezpieczeniami.
Sebastian był kimś w rodzaju śledczego. Dodatkowo kontaktował się ze
śmiertelnikami. Między innymi z policją i rządem. Rufin za to opowiadał za
wszystko, wszystkie decyzje przechodziły przez niego i odpowiadał tylko przed
królem Romanem. I w środku tego zamieszania ja, dziwna nimfa.
Uroczo.
*
Postanowiłam, że zamieszkam w moim apartamencie, który
dostałam po osiągnięciu pełnoletniości. Więc rano z Rufinem ćwiczyliśmy nasz
układ, a po południu razem z Belladoną szukałyśmy najpotrzebniejszych mebli do
mojego nowego mieszkania.
Poszczęściło mi się z mieszkaniem. Było parterowe, więc nie
miałam żadnej sąsiadki na górze, i wychodziło na ogrody królowej. Wszystkie
apartamenty były rozmieszczone wokół niego, abyśmy w każdej chwili mogły się
zjednoczyć z naturą. Przydziału od natury nie miałam, ale ogrody były na prawdę
piękne, a moimi ulubionymi były gorące źródła.
Wyszłyśmy właśnie na ulicę, gdy posłaniec wcisnął mi do ręki
kopertę i zanim się obejrzałam już go nie było. Posłańcy poruszali się po
mieście jak cienie. Byli niezwykle szybcy i raczej nie wracali, gdy nie
dostarczyli wiadomości. Nie mam pojęcia do jakiej rasy należeli. Ale byli
maluczcy, więc może to niziołki?
- Co to? - zapytała Belladona zaglądając mi przez ramię.
- List od królowej - mruknęłam zastanawiając się o co tym
razem chodzi. Przebiegłam wzrokiem po tekście. - Chce żebym stawiła się u niej.
- Coś nabroiłaś? - nie wiem co ją tak bawiło.
- Oprócz tego, że nakrzyczałam na Rufina, znowu, to nic
takiego. Zresztą to już norma.
- Może tym razem się poskarżył? - zaśmiała się, a ja
wzruszyłam tylko ramionami. - Lepiej pójdę teraz, aby mieć to za sobą. Jeśli
później cię nie odnajdę to znaczy, że musiałam pomyśleć w źródłach.
Rozstałyśmy się, a Belladona zaoferowała się, że dopilnuje,
aby wszystkie moje meble dotarły na miejsce.
Stwierdziłam, że biała sukienka jest odpowiednia i nie
traciłam czasu, aby wrócić do domu i się przebrać. Przeszłam przez dziedziniec,
gdzie niektóre nimfy spacerowały wymieniając się plotkami.
Wspięłam się po schodach, aby po chwili znaleźć się w sali
tronowej, która była pusta. Jeden ze strażników ukłonił mi się i poprowadził do
innego pomieszczenia. W między czasie dołączył do nas Kaelas, który leżał na
zimnej posadzce w holu.
Weszłam do pokoju, który mógł służyć naradom. Miał kształt
półkola, a ściany obłożone były książkami. Przez okna, sięgające od podłogi aż
do sufitu, widać było rozległe tereny ogrodu i daleko w tle zarys gór. Na
środku stał wielki stół, na którym wyryto mapę dworu i okolic. Ktokolwiek to
zrobił, wykonał arcydzieło.
Dygnęłam przed królewską parą, którzy teraz wyglądali jak
zwykłe małżeństwo. Cynthiana miała założoną błękitną suknię z cienkiego
materiału. Stała przy mniejszym ze stolików i układała kwiaty w wazonie. Roman
rozsiadł się na krześle drapiąc za uchem pumę śnieżną.
Kaelas wyminął mnie i ruszył dumnie w stronę drugiego kota.
Zmarszczyłam brwi patrząc jak się popisuje. Druga puma straciła zainteresowanie
swoim panem i patrzyła na mojego chłopca przekrzywiając pysk na bok.
- Oni mnie wykończą - westchnął Roman patrząc jak koty
zaczynają biegać po całym pomieszczeniu próbując się złapać.
- Daj spokój, to słodkie - zachichotała Cynthiana podchodząc
do drzwi i otwierając je. Miała dobre wyczucie czasu, bo już po chwili dwa
wielkie koty wypadły na korytarz. Prawdopodobnie takie sytuacje często miały
miejsce.
- Usiądź, Katharino - poleciła królowa z serdecznym
uśmiechem. Roman usiadł w końcu porządnie na krześle i patrzył na mapę wyrytą
na stole, ale zdawał się jej nie widzieć.
- Rufin zdał raport z wydarzeń w klubie - król oparł się
splatając dłonie. Rękawy koszuli miał podwinięte ukazując tatuaż na jego
przedramieniu. Był to napis "Cynthiana Ka...", ale drugiego słowa nie
mogłam do końca odczytać, bo znikał pod rękawem. Pewnie wytatuował sobie także
drugie imię królowej, Kalipso.
Zesztywniałam momentalnie i obleciał mnie strach. Czy poniosę
jakieś konsekwencje tego, że wlazłam do klubu, a potem koleś chciał mnie zabić?
- Rufin twierdzi, że weszłaś do klubu podając się za sukuba -
Roman był wyraźnie rozbawiony i nie wierzył w tę teorię.
Spojrzałam na Cynthianę, która zdawała się patrzyć na mnie z...
troską? Czy uważa, że jestem jakaś psychicznie chora? Zamkną mnie w jakimś
wariatkowie mając zamiar przeprowadzać na mnie różne dziwne eksperymenty? Ja
chcę do domu!
- Katharino, opowiesz nam jak to się stało? - zapytała
królowa, a ja chciałam uciec stąd jak najszybciej. Zaraz stwierdzą, że
oszalałam i na prawdę wyślą mnie w paskudne miejsce jak powiem im prawdę.
- Przebrałam się za sukubicę i założyłam perukę, aby mnie
nikt nie rozpoznał - powiedziałam po dłuższej chwili wiedząc, że nie mogę
skłamać, bo w jakiś dziwny sposób oni zawsze wiedzieli, kiedy ktoś kłamał.
- Tak, mamy zdjęcia z kamer - usta Romana rozciągnęły się w
głupim uśmieszku, a Cynthiana palnęła go w tył głowy, zachowując się zupełnie
jak nie królowa.
Chciałam zniknąć. Boże, jaki wstyd. Król wszystkich
nieśmiertelnych komentuje mój strój sukubicy. Gorzej ten dzień już skończyć się
nie może.
- Ale przebranie nie załatwiło wszystkiego. Co zrobiłaś z
aurą? - bądź przeklęta królowo całego świata! Czemu musisz zauważać te rzeczy,
które ja chciałabym, aby pozostały niewidoczne?
Nie miałam wyboru. Musiałam powiedzieć. Żegnaj świecie, witaj
psychiatryku.
- Mogę zmieniać aurę - powiedziałam szybko na wydechu.
Zapadła cisza, od której, aż mi świszczało w uszach. No
powiedzcie to już! Jestem dziwna, tak wiem. Jestem popieprzona, tak to też
wiem.
- A nie mówiłam? - królowa spojrzała na swojego męża z
wyższością. Czy oni się założyli?
- To niesprawiedliwe, lepiej znasz swoją rasę niż ja -
burknął Roman, a ja otworzyłam buzię ze zdziwienia. Oni na prawdę założyli się
o to kto ma rację, a teraz zachowywali się jak dwójka nastolatków.
- Udowodnij - powiedział do mnie wampir nie mogąc pogodzić
się ze swoją przegraną.
Przełknęłam ślinę zaczynając powoli panikować. A co jak mi
się nie uda? Powiedzą, że jestem kłamczuchą? Zdecydowanie za dużo myślę.
Chciałam oczyścić umysł, ale zbyt wiele nie chcianych obrazów
przelatywało mi przed oczami. Byłam zaskoczona jak łatwo było mi przyjąć aurę
sukubicy, którą wytworzyłam na potrzeby tamtej misji.
Zerknęłam na Cynthianę, która gdyby mogła to by skakała z
radości. Roman miał zadumany wyraz twarzy.
- Będzie idealna - zaćwierkotała królowa.
Idealna do czego? Do prania mózgu? Dziękuję, postoję.
- Masz rację - niechętnie przyznał wampir wstając i
podchodząc do okna. - Czyń honory, kochana - powiedział, a królowa przewróciła
oczami, po czym z wielkim uśmiechem zwróciła się do mnie.
- Gdy już wrócisz do Ameryki zostaniesz wysłanniczką dworu.
Będziesz rozstrzygać te większe spory jasnych i ciemnych, nadzorować czy każda
rasa jest traktowana tak samo oraz nie obraziłabym się, gdybyś zrobiła coś dla
kobiet - w tym momencie Cynthiana posłała mężu mordercze spojrzenie.
Ale rozumiałam o co jej chodziło. Na każdym kontynencie
władzę dzierżyli mężczyźni, więc sprawy nieśmiertelnych kobiet bagatelizowano.
Bo nie było dla nich wystarczająco ważne, że musiały rodzić w ludzkich
szpitalach, jeśli nie było ich stać na położoną, a potem tłumaczyć dlaczego
dziecko ma skrzydła, albo świeci się jak psu jajca.
Myliłam się. Ten dzień skończył się o wiele gorzej.
Przytłoczona wychodziłam z gabinetu, kiedy mi się coś
przypomniało.
- Czy Belladona może pojechać ze mną?
__________________________________________________________
Rozdział wcześniej, bo jutro jadę do Sztokholmu i nie będę miała czasu dodać. Nie wiem jak wam, ale mi rozdział bardzo się podoba :D W której drużynie jesteście? Team Rufin, Team Rafael czy Team Sebastian? :D
Po prawej macie zdjęcie jak mniej więcej wyobrażam sobie Rufina. Ciasteczko! Jeżeli zburzyłam wasze wyobrażenie Rufina to przepraszam! ;<
Awwwwwww..... Tyle ciach! I jak ja mam tu być jednostronna?! Przez ciebie moja Droga liczba meżczynz na liście "Mężowie Moi" wzrasta! Rufin jest najlepszy, ale Sebcio... Mój Sebuś Słonko... Ja mam słabość do tego imienia! I do takich ciach! Rafael też niczego sobie, jeśli wiesz o co mi chodzi :D
OdpowiedzUsuńCo do Króla i Królowej... Nie ma to jak zakładać się o poddanych~! Nie no ja ich uwielbiam!
Kath! Masz mi tam walczyć o prawa kobiet! Jeśli kulturalny sposób zawiedzie zawsze możesz użyć bicza! Ja ci na to pozwalam! I jeden ważny aspekt mi pozostał... Jak Kaelas weźmie się z tą drugą do roboty i wyjdą z tego dzieci to ja chce jedną pumę! *^*
Rozdział ogólnie mówiąc jak zawsze świetny <3
Życzę miłego czasu w Sztokholmie ^ ^
O masakra, trzy przystojniaki w jednym pokoju! Zazdroszczę Kate czasami. Ona zawsze ma styczność z najprzystojniejszymi mężczyznami. :D
OdpowiedzUsuńO proszę, czyli król i królowa dowiedzieli się o sekrecie Kate. Bałam się szczerze, że coś jej zrobią, ale okazało się, że cieszą się z tego daru, bo mogą go wykorzystać. No to Kate ma nową misję. A ta Cynthiana mnie strasznie bawi, chyba to już pisałam :D No i Belladona musi pójść z Kate! Lubię czytać o nich razem, a skoro Bella nie zdała testu, to dobre będzie dla niej każde zadanie!
Co do zdjęcia, to wyobrażałam sobie, że Rufin ma ciemniejsze włosy, ale ten na zdjęciu też jest mega *.* Natomiast co do teamów, to jeszcze się nie zdecydowałam. Muszę więcej poczytać o Rafaelu i Sebastianie.
Jak już wrócisz to zapraszam do siebie, masz już do przeczytania 2 rozdziały :D
Miłej podróży Ci życzę i cudownych wakacji! :*
Oj kochana trudny wybór, naprawdę nie wiem kogo bym wybrała (póki co chcę lepiej poznać Sebastiana i Rafaela). Tak podejrzewałam, że Belladona pojedzie razem z Kate do Ameryki (i super, bo uwielbiam Belle :D) Kocham króla i królową oboje już na początku zdobyli moje serducho ♥! No i oczywiście ciekawa jestem jak Kate poradzi sobie w roli wysłanniczki dworu. Jeśli chodzi o zdjęcie Rufina też wyobrażałam go sobie z ciemniejszymi włosami. Czekam do kolejnego piątku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny oraz udanych wakacji!
PS:Naprawdę nie wiem czemu dałabym ci więcej lat! (mój mózg dziwnie funkcjonuje:D)