Tom I - Rozdział 10



 Rozdział dedykuję Betty Gilbert, trochę minie zanim przeczyta ten rozdział, ale sumiennie komentuje każdy <3

Wcale się nie zdziwiłam, jak kilka dni po misji ratunkowej w klubie, dostałam w swoje ręce plotkarskiego pismaka nieśmiertelnych. Czuję, że muszę przypomnieć iż mówiąc nieśmiertelni, wcale nie mam tego dosłownie na myśli. Po prostu trudniej nas zabić i żyjemy dość długo. Po prostu różnimy się od śmiertelników.
Wracając do szmatławca. Znalazło się tam moje zdjęcie w przebraniu sukuba. W artykule zastanawiano się kim jestem i dla kogo pracuję. Podejrzewano, że jestem płatną zabójczynią, albo szpiegiem. O ile to pierwsze bardzo mnie śmieszyło, to drugie stwierdzenie było bliższe prawdy.
Prasa dowiedziała się również, że porwana została asystentka Rufina, a on sam wymierzył sprawiedliwość Oscarowi. Oczywiście nikt nie podejrzewał Kathariny Mitchell, która była przecież zwykłą śmiertelniczką, o udział w tym zamieszaniu.
Plotkarze dziwili się także, że Rufin oddał Sensuele niejakiemu Sebastianowi Vemme. Nie miałam pojęcia kto to był, ale pismaki miały z tego niezłą pożywkę i doszukiwano się przeróżnych intryg i spisków. Bardzo często zastanawiałam się czy, osoby piszące te treści, są zdrowe na umyśle. 

*

Dni leciały bardzo szybko. Z Rufinem udało nam się przejść do następnego odcinka, co było dużym wyczynem patrząc na dziejące się rewelacje.
Pewnej nocy obudził mnie telefon, więc nie byłabym sobą, gdyby nie wyklinała rozmówcy przed odebraniem połączenia.
- Hm? - stać mnie było tylko na niemiłe mruknięcie, gdyż wszystko mnie bolało od przypadkowego upadku.
- Jutro mam testy - głos Belladony był przestraszony i jednocześnie dziwnie spokojny. To wystarczyło, abym usiadła na łóżku od razu się budząc.
- Jak to? Kiedy ci o tym powiedzieli? - byłam zszokowana. Rozmawiałyśmy chyba dwa dni temu i nic mi nie mówiła.
- Dzisiaj, w sumie to ze dwie godziny temu przysłali mi wiadomość.
- Ale jak to... tak z dnia na dzień? W weekend? - mój biedny umysł nie był w stanie przyswoić tej informacji.
- Testy mają sprawdzić naszą wiedzę. Są oznajmiane nagle, abyśmy nie mogli wykuć wszystkiego na pamięć. Wiesz, to coś jak sprawdzenie całej naszej wiedzy - Bella westchnęła.
Zalał mnie strach, ale po chwili niemalże się uśmiechnęłam. Belladona była wybitnie mądra i inteligentna, więc to dla niej bułka z masłem.
- Na pewno sobie poradzisz - zapewniłam ją.
- Zobaczymy - ponownie westchnęła. - Dobra idź spać, bo wiem, że cię obudziłam.
- Żałuję, że nie mogę z tobą teraz być i dać ci kopa na szczęście.
Belladona roześmiała się.
- No, ja też. Idź spać - i jak zwykle nie czekając na odpowiedź rozłączyła się.

*

Była sobota. Trzeci taniec był już za nami i udało nam się przejść dalej. Ten dzień z Rufinem zawsze robiliśmy sobie wolny. Może nie do końca tak było, bo ja nadal prowadziłam zajęcia fitness na siłowni, a Rufin miał tam jakieś swoje magiczne sprawy, ale sobota była dniem wolnym od Let's Dance. To już zawsze coś.
Dlatego też zdziwiłam się ogromnie, gdy zobaczyłam numer najwyższego demona na mojej komórce. Na początku miałam ochotę go zignorować, bo na wczorajszym afterparty mnie wystawił. Do swojego cudownego, dwuosobowego audi zawinął biuściastą blondynkę, a mnie ze śmiechem polecił zadzwonić do Ethana. Mój gniew był tak wielki, że nawet wojownik nic się nie odezwał.
W końcu jednak ciekawość zwyciężyła i odebrałam połączenie nie odzywając się. I tak będzie wiedział, że poniekąd go słucham.
- Przyjedź do mojego biura jak tylko się ogarniesz - ani cześć, ani spadaj. Bezczelny demon. Prychnęłam tylko. Nadal pamiętałam o wczorajszym incydencie.
- Jeśli tego nie zrobisz, każę Ethanowi cię zaciągnąć tu siłą - powiedział wielce rozbawiony, ale mnie wcale nie było do śmiechu. Nie chcąc go dłużej słuchać rozłączyłam się.
Belladona niedawno przysłała mi pocztą książkę, którą można kupić tylko na dworze.
Dwór nie ograniczał się tylko do pałacu i dziedzińca. Dworem nazywano całe miasteczko, a może bardziej miasto, które zamieszkiwali tylko nieśmiertelni. Usytuowany on był tam, gdzie śmiertelnicy widzą Wiedeń w Austrii. Cóż, tak na prawdę Wiedeń rozciąga się wokół dworu. Oczywiście oba miasta dzieli ogromny obszar lasów, pól, jezior, a nawet gór! Lecz śmiertelnik nigdy nie zauważy tego, że Wiedeń ma ogromną dziurę w środku, bo po prostu wyjdzie z drugiej strony.
Na dworze można było dostać rozmaite rzeczy od magicznych ksiąg, poprzez zaklęcia i eliksiry, po różnego rodzaju jedzenie i zwierzęta. Nie było tam elektryczności, a Cynthiana zakazała jazdy samochodami. Poruszano się konno i używano lamp naftowych oraz różnych magicznych świec i zaklęć. Nigdy nie interesowałam się jakie zaklęcia otaczają dwór, ale jestem pewna, że Belladona mogłaby całkiem sporo o tym opowiedzieć.
Poprosiłam Bellę by przysłała mi coś w rodzaju encyklopedii istot nadnaturalnych. Śmiała się ze mnie okrutnie, że chyba przeceniam swoje możliwości chcąc przeczytać książkę, ale cierpliwie to znosiłam i już kilka dni później paczka do mnie dotarła.
Lektura miała na celu odkrycie słabości otaczających mnie istot, ale moje pogłębianie wiedzy zostało brutalnie przerwane przez Ethana, który wtargnął do mojego pokoju niczym tornado. I to by było na tyle, jeśli chodzi o pogłębianie wiedzy.
- No to w drogę, księżniczko - i nim zdążyłam chociażby mrugnąć, Ethan przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął schodzić po schodach.
Krzyczałam jak głupia i waliłam pięściami w jego plecy, ale na nic się to zdało. Jessica, siedząca w salonie, przyglądała nam się jakbyśmy byli wyjątkowo ciekawym okazem w zoo, ale nie zwróciłam na to większej uwagi starając się uwolnić od wojownika.
Nie powinno mnie to dziwić, że ten bezczelny demon nie żartował, ale to wcale nie zmniejszało mojej złości. Siedziałam naburmuszona w czarnym suvie, uparcie patrząc przed siebie i nie odzywając się od Ethana, aby pokazać, że jestem na niego obrażona.
Gdy weszliśmy do oszklonego budynku nawet nie starałam się ukryć mojej rozszalałej aury czym przyciągałam wiele spojrzeń. Ethan zatrzymał się czasem by uścisnąć komuś dłoń, albo co chwila kogoś pozdrawiał. Jakby tego było mało, czułam się kompletnie nie na miejscu w moich legginsach i białej koszulce odsłaniającej jedno ramię, w otoczeniu garniturów i garsonek.
Posłałam Rose ciepły uśmiech dostając taką samą odpowiedź, a potem z zadartym nosem weszłam do biura demona. Usiadłam na krześle zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce na piersi tym samym oznajmiając, że nie mam ochoty tu być, a tym bardziej rozmawiać z Rufinem.
- Widzę humorek dopisuje - stwierdził demon wielce rozbawiony.
- Oh, byłoby w porządku, gdybym nie musiała w środku nocy przekonywać mojego opiekuna i wojownika zarazem, że musi koniecznie po mnie przyjechać, bo grozi mi niebezpieczeństwo - sarknęłam utkwiwszy w Rufinie mordercze spojrzenie, które nie robiło na nim żadnego wrażenia, a jedynie wywoływało rozbawienie.
- Naprawdę to zrobiła? - rozśmieszony Rufin spojrzał na Ethana.
- Taa - mężczyzna roześmiał się. - Powiedziała, że śledzi ją ktoś z klubu.
Zaczęłam niecierpliwie machać nogą nie mogąc słuchać ich swobodnej rozmowy, gdy miałam ochotę każdego z nim rozedrzeć na strzępy.
- Wyjeżdżam na tydzień na dwór - oznajmił Rufin i musiała minąć chwila zanim sobie przyswoiłam te informację, a kiedy to już się stało spojrzałam na niego oskarżycielsko otwierając już usta, aby rozpocząć tyradę na temat jego braku odpowiedzialności względem telewizyjnego show.
- Królowa użyła swojej charyzmy i przekonała producentów, że muszą następny odcinek wypuścić za dwa tygodnie.
Oh, tak. Cynthiana musiała być bardzo przekonująca. A to znaczyło, że...
- Będę miała spokój od ciebie na tydzień! - wykrzyknęłam wyrzucając dłonie w powietrze jakbym wygrała milion na loterii. - Kalipso, jednak mnie kochasz - wymruczałam dziękując bogini, a Rufin z Ethanem wymienili spojrzenia.
- Ethan jedzie ze mną, więc musisz używać bariery. Moja ochrona będzie do ciebie zaglądać - lecz nawet ta wiadomość nie była w stanie mi popsuć humoru.
- Normalnie, aż dzisiaj upiję się ze szczęścia - powiedziałam, a jeszcze chwila i zaczęłabym odprawiać jakiś dziki taniec radości.
Okazało się, że zaraz wylatują, więc do domu odwiózł mnie jeden ze strażników. Nawet jego pochmurne milczenie nie było w stanie popsuć mi humoru. Za to fioletowy pergamin leżący łóżku poradził sobie z tym doskonale.
Niech to wszystko szlag trafi.

*

Kiedy przyszłam na siłownie, aby poprosić mojego szefa o wolne. Zostałam podwójne zaskoczona, bo Marcus okazał się być demonem oraz wolne miałam już zapisane w grafiku, więc moja fatyga była zbędna.
Przez niemalże całą niedzielę chodziłam zdenerwowana nie wiedząc za co się zabrać. Moja walizka była wypchana po brzegi, bo nie wiedziałam co ze sobą zabrać. Byłam totalnie rozkojarzona, więc gdy przyszedł strażnik od Rufina zbyłam go tylko machnięciem ręki.
Równo o dwudziestej pod dom podjechało czarne bmw z przyciemnianymi szybami. Zdążyłam nabazgrać Jess, krótką notatkę, w której wyjaśniłam, że wyjeżdżam na parę dni.
Dwóch wojowników, z królewskimi herbami naszytymi na garnitury, zabrało moje bagaże zwracając się do mnie per panno Katharino. Eh, ta sztywna etykieta dworu. Do bani.
Godzinę później dojechaliśmy na prywatne lotnisko, a o dwudziestej drugiej mieliśmy wystartować. Były stewardesy, które przyniosły mi szampana i truskawki. Traktowano mnie jak księżniczkę, a ja się zastanawiałam czego tym razem Cynthiana się naćpała. Może jej naukowcy wyhodowali magiczne ziółko?
Kochałam królową na swój pokrętny sposób. Była moją mentorką i kapłanką, ale zawsze przypuszczałam, że musi mieć trochę nierówno pod sufitem.
Spałam, gdy obudziły mnie wstrząsy. Okazało się, że napotkaliśmy problemy atmosferyczne i musimy lądować na Islandii, aby przeczekać burzę. Nie miałam nic przeciwko temu, a skoro nie mogłam już spać przywołałam w głowie treść listu Cynthiany.
Prosiła, nie, ona kazała mi, zjawić się na dworze na corocznym przyjęciu z okazji przesilenia letniego. Dla wielu nieśmiertelnych te wydarzenie było niezwykle ważne i wiązało się z nim wiele wierzeń i legend, a dla nimf ten dzień był szczególny z własnych względów. Otóż podczas przesilenia letniego Kalipso, Dafne i Echo zjawiły się na ziemi. Bardziej zastanawiało mnie to, dlaczego królowa nagle zapragnęła mojej obecności skoro przez poprzednie lata doskonale unikałam tego typu uroczystości. Oczywiście obchodziłam je sama zapalając świecę i odmawiając modlitwy.
Burza okazała się całkiem konkretna i mieliśmy kilkugodzinne opóźnienie. Nie odczuwałam zbyt tego czasu, bo większość podróży przespałam. Kiedy obudziła mnie stewardesa byliśmy już w Wiedniu i dochodziło późne popołudnie.
Na granicy Wiednia i dworu przesiedliśmy się z samochodu do powozu i gnaliśmy na złamanie karku, a ja byłam pod wrażeniem szybkości koni. Od strażników dowiedziałam się, że uroczystość zacznie się za pół godziny, a my  byliśmy dopiero w połowie drogi! Pięknie, zupełnie jakbym potrzebowała wejścia smoka. Powinnam się już chyba przyzwyczaić, że moje życie bardzo często mnie zaskakuje.
Znudzona wyciągnęłam telefon sprawdzając wiadomości. Miałam pełno nieodebranych połączeń. Marszcząc brwi zaczęłam przewijać listę. Jessica, Ethan, Rufin, Jeremy, Belladona i parę nieznanych numerów. I każdy z nich próbował połączyć się kilka razy. Co do licha? Nie dane mi było się nad zastanawiać, bo musiałam wysiadać z powozu. Niemalże biegiem udaliśmy się do części mieszkalnej pałacu, w której przygotowano mi pokój. Strażnicy zostawili mnie, abym się przygotowała i zaczekali na zewnątrz.
Przeczesałam dłonią włosy próbując trochę ochłonąć. Wzięłam szybki prysznic susząc włosy suszarką, która nie miała kabla (kocham magię!). W wielkiej łazience powieszono trzy pokrowce. W jednym był kostium jednoczęściowy składający się ze spodni i topu wiązanego na szyi, w drugim była krótka zwiewna sukienka, inaczej mówiąc krótka wersja togi, a w trzeciej była toga, która miała rozcięcie ciągnące się od uda. Wszystko w bieli. Nimfy zawsze na oficjalnych uroczystościach pokazywały się w bieli.
Zdecydowałam się na togę, która była tak dziwnie uszyta, że mimo iż trzymała się na jednym ramieniu spięta złotą klamrą, to plecy miałam odkryte. Na biodrach przewiązałam złotą tasiemkę. Suknia była śliczna. Nie mam pojęcia skąd Cynthiana miała moje wymiary, ale było pewne, że została uszyta specjalnie dla mnie. Nie mając czasu zrobić coś z włosami pozwoliłam, aby łagodnie opadały na moje ramiona i plecy. Ich odcień ciemnej czekolady wyraźnie odcinał się na bieli togi. Miałam ochotę wybuchnąć histerycznym śmiechem.
Oto ja. Katharina Dofrmeister córka nimfy i wampira, która jest jakąś anomalią zmieniającą aurę, ale mimo wszystko jest nimfą, która kompletnie nimfy nie przypomina. Czy to wystarczy, aby zostać tutaj, zamknąć się w szafie i przeczekać całą uroczystość?
________________________________________________________________________
Znowu dodaję rozdział niedługo po północy, bo sama nie potrafię wytrzymać! W końcu zawitaliśmy na dwór, cieszycie się? Ja bardzo! Następne rozdziały są moimi ulubionymi, a rozdział dwunasty to po prostu kocham!
Skoro już tak gadam o rozdziałach to wczoraj w nocy ryczałam przy pisaniu rozdziału trzydziestego trzeciego. Oj, będzie się działo. Ale to dopiero przeczytacie jakoś w listopadzie. Ogólnie przewiduję jakoś trzydzieści cztery rozdziały. Potem zaczynamy drugi tom, który może nie być już tak długi, ale nie martwcie się! Już robię wstępne plany do, można powiedzieć, że tomu trzeciego. Ale nie mogę zostać przy tym samym adresie bloga, bo nie będzie już o nimfie. Nadal akcja będzie osadzona w tym samym świecie.
Dziękuję za wszystkie wasze cudowne komentarze! Nawet nie macie pojęcia jak bardzo radujecie moje małe serduszko! Jesteście kochane! <3

EDIT: Skończyłam pierwszy tom i ryczę jak głupia. Dobrze, że wszyscy w domu śpią. O matko, ależ emocje. Chciałabym wam wszystko powiedzieć, ale nie będę zdradzać nic. Musicie poczekać do 12 grudnia. Oh, ale mi źle.

EDIT 6.07: Uwaga! Nowy blog! Lot ciemności, zapraszam serdecznie!

12 komentarzy:

  1. Reakcja na pierwszą część rozdziału:
    "Tak~! Może załapie się na alkohol z Kath~! Ale... Rufina nie będzie tydzień?! Ja nie przeżyję! Rufin nie zostawiaj mnieeee T^T"
    Reakcja na drugą część rozdziału:
    "DWÓR! PRZYJĘCIE Z OKAZJI PRZESILENIA LETNIEGO! BOŻE! KALIPSO! CHWAŁA WAM ZA TO!!!!!"
    Reakcja na strój Kath:
    " Dlaczego ja tak nie wyglądam?! T^T I... Jeśli ona tam będzie tak ubrana... I będzie Rufin... Serio muszę przestać pić te ziółka z Cynthianą bo widzę niezbyt przyzwoite sceny ._."
    Kocham cię! Serio! Nie mogę się doczekać, aż to wszystko, ten wystrój tych "nieśmiertelnych" opiszesz! I Bella! Chciałam poznać lepiej od samego początku! I... Ja chcę książkę z Dworu noooo >~<
    A co do notki pod spodem... Ty serio chcesz mnie zabić! CO?! Jaki listopad?! Jaki grudzień?! Ja się tak nie bawię! *tupie nóżką jak pięciolatka* To nie fair! Ale... Wiesz, że jeśli ty ryczałaś to ja wpadnę w histerię i depresję, nie?
    Zostaje mi tylko czekać na następny rozdział i umierać z niecierpliwości i domysłów.
    P.S Nadal czekam na twoje paragony~! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tydzień bez Rufina brzmi strasznie! Ja to wiem! Długo myślałam jakie święto im przypisać i stwierdziłam, że przesilenie letnie będzie bardzo ładnie pasowało do klimatu AN ^^
      Ślicznota z tej Kate, huh? Też jestem zazdrosna! Niech no zabierze nam tylko Rufina!
      Ziółka z Cynthianą? Haha! Czemu ja nic o tym nie wiem? Chętnie bym się przyłączyła!
      Też bym chciała książkę z dworu, ułatwiłaby mi zadanie xd Serio, w późniejszych rozdziałach gubiłam się czasem w tych wszystkich rasach.
      Nieskromnie powiem, że rozdziały 33 i 34 są piękne, w każdym razie dla mnie :D
      Co do paragonów, zarezerwowałam już sobie adres na trzeci tom. Nawet nie masz pojęcia jak się cieszyłam, że jestem wolny!
      Ostatnio też rozmyślałam, żeby zrealizować jako opowiadanie ten mój dziwny, magiczny, długi sen, ale boję się zaczynać, bo bardzo zależy mi, żeby napisać drugi tom AN. Nie wspominając, że chce także napisać trzeci, co do którego już w głowie tworzę pomysły xD Jestem chora, ja wiem :D

      Usuń
    2. Powiem ci tak. Nie jesteś chora, tylko genialna ^ ^ A dwa... Wiesz... Możesz napisać to opowiadanie tak dla mnie :D Nie obrażę się na taki rozwój sytuacji <3 Ale... Nadal mam ochotę płakać przez ten listopad i grudzień T^T

      Usuń
    3. Pomyślę, może w nocy mnie natchnie (a przeważnie tak jest) i coś naskrobię. Ale wątpię czy na tym nowym opowiadaniu rozdziały by pojawiały się tak często jak tutaj. AN to pierwsze opowiadanie, które jako tako doprowadziłam do końca. Do innych miałam słomiany zapał. Napisałam chyba 14 rozdziałów o Drocas Meadowes, parę rozdziałów o jej córce i już nie miałam ochoty.

      Usuń
  2. Umiesz trzymać w niepewności!!! Ja chcę wiedzieć co dalej, a nie czekać do piątku! Boże, życie jest niesprawiedliwe ;( Rozdział genialny zresztą jak zawsze :D. Pod poprzednim rozdziałem pisałam, że lubię akcję i lejącą się krew, ale sceny typu bal, piękna suknia itp. itd. to ja wręcz kocham! (dziwne ze mnie dziecko, wiem). Z niecierpliwością czekam do piątku!(Boże, przyspiesz czas!!!)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    PS: Ja się tak nie bawię, ty znasz zakończenie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pomyśl o tym, że w ten sposób będziesz mogła czytać AN jeszcze przez przed ponad pięć miesięcy, a tak to byś skończyła w tydzień i czekała tyyyyle czasy na drugi tom! :D
      Masz rację, to niesprawiedliwe, że znam zakończenia, bo z chęcią bym wam wszystko wypaplała :D

      Usuń
    2. Mówimy o najbardziej niecierpliwej osobie jaka istnieje we wszechświecie! Ja nie umiem czekać, a gdy w rękach mam ciekawą książkę przeczytam ją w jeden wieczór, a już na pewno wtedy, gdy mi się mówi, że końcówka jest taka ciekawa. No cóż ja poradzę, że tak się wkręciłam w twoją opowieść.

      Usuń
    3. Ja także zawsze pożeram książkę w jeden wieczór. Ale mam dla Ciebie pocieszenie! Zaczęłam nowe opowiadanie, które piszę na podstawie mojego snu. Wprowadziłam jednak modyfikacje, aby było ciekawiej :D

      Usuń
  3. Ojej, dziękuję bardzo za dedykację, to jest kochane! Naprawdę, czuję się wyróżniona! <3
    Czy ten Sebastian to będzie ten wampir? No i Rufin szybko wróci co? Wow, i wreszcie Kate jest w swojej naturze, nawet gdy nie do końca jest nimfą. jestem ciekawa tej uroczystości. coś się na niej dużego wydarzy, czuję to. :D ej i ja też chcę tą książkę od Belladony!
    O Boże, ostatni rozdział w grudniu dopiero? T.T aż jestem ciekawa co tam wymyśliłaś. Mam nadzieję, że nie zabijesz żadnej fajnej postaci.
    Chyba gdzieś tam zauważyłam, że brakowało ogonka przy "e", ale to nieistotne. Uwielbiam jak piszesz. I wreszcie jestem na bieżąco. Czekam więc z niecierpliwością na nowy rozdział!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny w pisaniu drugiego tomu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jesteś wyróżniona i poświęciłaś tyle czasu, aby skomentować każdy rozdział. Jesteś kochana! <3
      Sebastian to Sebastian. Wampir to wampir. Nic więcej nie powiem ;p
      Ano tak mi wyszło, że ostatni rozdział pojawi się w grudniu. Ale niezmiernie się cieszę, że doprowadziłam chociaż tom pierwszy do końca :)

      Usuń
  4. Hej kochana!:)
    Na początek bardzo dziękuję za Twój komentarz pod jednym z moich rozdziałów;) Cieszę się, że znalazłaś chwilę by przeczytać i skomentować;) Ja natomiast zgodnie z tym, co kiedyś obiecałam, nadrobiłam wszystkie twoje rozdziały i teraz odniosę się do całości. Z chęcią skomentowałaby wszystkie po kolei, ale to zajęłoby mi masę czasu, a chciałabym już być na bieżąco i tam wysilać się z opiniami;)

    Podoba mi się relacja jaka łączy Rufina i Kate. Widać, że oboje działają sobie na złość, choć gdyby nie obraza muzyki Kate, to może początek ich znajomości nie byłby taki zły? W każdym razie zawsze, gdy pojawiają się koło siebie lecą iskry, które mega mi się podobają. Te ich przekomarzania, kłótnie i wyzwiska są naprawdę słodkie. Tym bardziej, że gdy trzeba działać potrafią się jednak dogadać i zgrać. Chociażby w tańcu. A to sprawia, że przechodzi mi przez głowę myśl, czy nie masz ich czasem zamiaru połączyć? To by było coś! Ale niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały i nie snuję podejrzeń, bo mogę się bardzo pomylić xD
    Spodobał mi się również pomysł z tą akcją, która działa się jakieś dwa rozdziały temu. Kate w roli sukuba (mam nadzieję, że dobrze napisałam) była bezbłędna! A reakcja facetów na jej wygląd mnie mega rozśmieszyła. Faceci to jednak proste istoty. I przeszło mi przez myśl, że w innych okolicznościach Rufin z pewnością by się na nią rzucił xD Najważniejsze jednak że cel został osiągnięty, zakładniczka odbita, jej pozostałe palce uratowane, a Kate stała się niejako bohaterką. Teraz zostaje mi tylko czekać na dalszy rozwój akcji no i na wydarzenia na dworze;)

    Ściskam i pozdrawiam;) I dodaję do obserwowanych;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Kate i Rufin to uparte osóbki, ale nadal obdarzeni są jakąś tam inteligencją :D
      Kate w roli sukuba moim zdaniem także spisała się świetnie! Mimo tego, że charakteru sukubicy raczej nie ma, to poradziła sobie świetnie!
      Nie masz pojęcia jaki uśmiech wywołałaś na mojej twarzy tym stwierdzeniem, że Rufin w innej sytuacji by się rzucił na Kate. Uważam tak samo! W końcu Rufin to facet, i to jaki facet!

      Usuń